czwartek, 30 maja 2013

Odzysk surowców i metali - gorsze oblicze


Kilka dni temu oglądałem program TV w którym pokazano jak w Indiach ludzie zyją z odzysku miedzi ze starych komputerów, telewizorów i innych sprzętów RTV. Szczerze powiem, że cały obraz nie był ukazany w cudownym świetle Eko-korzyści płynących z odzysku surowców ze śmieci komputerowych.


Wszystko dlatego, że to w ogóle nie było EKO.

Sprawa wygląda następująco. Ludzie w Indiach za pieniądze kupują nielegalnie sprowadzany z zachodu złom elektroniczny. Ten złom rozkręcają na części pierwsze. Wyciągając ile się da i z czego się da metale szlachetne. Najcenniejsza jest miedz, bo jest jej najwięcej w takich elementach. Całe rodziny z małymi dziećmi włącznie zajmują się taka pracą. Otwierają tranzystory, oporniki i inne elementy układów w poszukiwaniu miedzi, która dalej odsprzedają. Warunki pracy są garażowe i bardzo często także domowe. Ludzie, którzy się tym zajmują nie należą do ubogich, ale bardzo często się z najbiedniejszych wywodzą. Podejmują taką pracę właśnie w celu wyjścia z ubóstwa.

Najgorsze jest to, że taka praca jest bardzo szkodliwa dla zdrowia. Miedz znajduje się nie tylko w elementach przylutowywanych, ale także w samych płytach układów scalonych. Są to cienkie warstwy miedzi, które odzyskać można w garażowych warunkach tylko w sposób szalenie niebezpieczny.

Aby odzyskać miedź z takich płytek należy je rozpuścić w wysoko stężonym kwasie. Dokładnego procesu już nie pamiętam, ale do dziś widzę jak stojące na wolnej powierzchni beczki z kwasem (a co gorsza, niektórzy w zamkniętych przestrzeniach je trzymali) bulgoczące przy rozpuszczaniu złomu. Następnie taki kwas się rozcieńcza w innych beczkach z wodą, a potem przesadza przez piasek. W tym etapie oddziela się miedź ze szlamu ręcznie, co oczywiście nie działa niszcząco na ręce.

Ten opis nie zastąpi obrazów, a te były dramatyczne. Całe te przedsięwzięcie człowiek czyni nie w imię EKO, tylko aby żyć i przeżyć, aby wykarmić rodzinę i nie żyć w ubóstwie.